WŁADYSŁAW ŚLEWIŃSKI, Brzeg morza w Bretanii, ok. 1902

Władysław Ślewiński (1856–1918)
Brzeg morza w Bretanii, ok. 1902

olej na płótnie

Droga Władysława Ślewińskiego do malarstwa nie była oczywista. Przyjechał do Paryża w 1888 roku, uciekając z Polski przed rosyjskim urzędem skarbowym i gniewem ojca – byłego powstańca styczniowego, który powierzył synowi majątek ziemski. Władysława nie interesowało wiejskie życie – coraz więcej czasu spędzał w Warszawie, a dokładnie w hotelu Europejskim, gdzie spotykali się znani polscy artyści. Talent malarski Ślewińskiego dostrzegł jego kuzyn – Józef Chełmoński – i to za jego namową Władysław zapisał się (na krótko) do znanej Klasy Rysunkowej Wojciecha Gersona. Gdy jednak realne stało się aresztowanie za długi, Ślewiński podjął decyzję o wyjeździe do Paryża – światowej stolicy kultury.
W przeciwieństwie do większości artystów Ślewiński nie ukończył żadnej akademii, nie miał też malarskiego doświadczenia, do którego mógłby się odnieść. A jednak, gdy w 1889 roku podziwia pierwszą wspólną wystawę tzw. Grupy impresjonistów i syntetystów w Paryżu, jest oczarowany pracami malarzy. Ten nowy styl, zwany syntetyzmem, zdecydowanie przemawia do Ślewińskiego, a Paul Gauguin – przywódca grupy – staje się dla niego niekwestionowanym mistrzem. Artyści wkrótce się poznają i Ślewiński w wieku 34 lat podąża za Gauguinem do Pont-Aven – nadmorskiej miejscowości w Bretanii, jednego z najpiękniejszych zakątków Francji – gdzie, urzeczony surowym krajobrazem, pozostaje na kilka lat.
Maluje podstawowe tematy malarskie: martwe natury, portrety i morskie pejzaże. Jednak najważniejszą inspiracją w Bretanii jest dla niego ocean. Motywy morskie, po wielokroć powtarzane, jak u impresjonistów – różnią się tylko porą dnia, porą roku i pogodą, czyli światłem i barwą: od błękitów i zieleni po różne odcienie szarości. Ślewiński skupia się głównie na tafli wody, nie zakłócając jej zbędnym sztafażem. Widać tu, jak artysta próbuje przełożyć ogrom żywiołu na dwuwymiarowe płótno.
Od reszty grupy z Pont-Aven odróżnia Ślewińskiego miękka linia konturu i barwa. Jego prace odznaczają się ciemniejszą, dość wąską tonacją, są przygaszone, co nadaje im melancholijnego charakteru.
Ślewiński, po kilku latach pobytu w Polsce, w 1910 roku wraca do Francji. Wraz z żoną kupuje dom w Doëlan w Bretanii, przez rodzinę i znajomych zwany „Zameczkiem”. Tu artysta mieszka i pracuje do końca życia. Odwiedza go wielu twórców, także z Polski – goszczą tu Tadeusz Makowski czy Witkacy. Ślewiński maluje codziennie, szczególnie morze – w tym okresie twórczości nieco spokojniejsze, bardziej melancholijne, przedstawione za pomocą jeszcze bardziej zredukowanych środków malarskich. Polska historia sztuki przyporządkowała malarstwo Ślewińskiego do epoki Młodej Polski – choć faktycznie odpowiada jej ono bardziej klimatem niż stylistyką – zaś światowa historia sztuki sytuuje polskiego artystę w kręgu wielkiego Gauguina i grupy Pont-Aven. Z całą pewnością można stwierdzić, że gdyby nie sztuka francuska, spotkanie z Gauguinem i wyjazd do Bretanii, twórczość Ślewińskiego wyglądałaby zupełnie inaczej.

tekst: Katarzyna Grabowska

 

Seashore in Brittany, ca. 1902
oil on canvas

Władysław Ślewiński’s road to painting was far from obvious. He arrived in Paris in 1888, fleeing Poland because of the persecution by the Russian tax office and the wrath of his father who, a former January Uprising insurgent, entrusted his son with his estate. Władysław was uninterested in living in the countryside and spent more and more time in Warsaw, more precisely at Europejski Hotel, where renowned Polish artists would meet. Ślewiński’s talent for painting was recognised by his cousin Józef Chełmoński, who talked Władysław into enrolling (for a short time) into Wojciech Gerson’s famous Drawing Class. However, when his arrest for debt was becoming very real, Ślewiński decided to move to Paris, the world’s cultural capital.
Unlike most artists, Ślewiński did not graduate from any academy, nor did he have a painting background to which he could relate. And yet, when he visited the first joint exhibition of so-called Impressionist and Synthetist group in Paris in 1889, he was enchanted by the painters’ works. The new style known as synthetism is very much to Ślewiński’s liking, while Paul Gauguin, the group’s leader, becomes his unquestionable authority. The artists soon met and at the age of 34 Ślewiński follows Gauguin to Pont-Aven, a seashore town in Brittany, one of the most beautiful parts of France; there, captivated by the rugged landscape, he stays for several years.
He paints the basic themes such as still-lifes, portraits, and seascapes. However, his greatest inspiration in Brittany is the ocean. The sea motifs repeated over and over again, like those of the Impressionists, differ only in the time of day, season, and weather, that is, light and colour: from blues and greens to various shades of grey. Ślewiński focuses on the surface of the water, without disturbing it with unnecessary staffage. One can see here how the artist attempts to translate the vastness of the element into a two-dimensional canvas.
What distinguishes Ślewiński from the rest of the Pont-Aven group is his soft outline and colour. His works are distinguished by a narrow range of darker hues and being dimmed, which gives them a melancholy character.
After several years in Poland, Ślewiński returned to France in 1910. Together with his wife, he bought a house in Doëlan, Brittany, called a “Château” by his family and friends. Here he lived and worked until the end of his life, visited by many artists, including Poles such as Tadeusz Makowski and Witkacy. Ślewiński painted every day, especially the sea; in this period of his career it was somewhat calmer, more melancholy, depicted with even more reduced painting means. Polish art history has assigned Ślewiński’s painting to the Young Poland era, although it actually corresponds to it more in climate than in style. In turn, world art history places the Polish artist in the circle of the great Gauguin and the Pont-Aven group. Without a doubt, had it not been for French art, the meeting with Gauguin, and the trip to Brittany, Ślewiński’s art would have been totally different.