Autoportret z muzą, 1905

 

W sztuce polskiej Malczewski nie ma konkurentów w kwestii ilości namalowanych autoportretów. Wręcz maniakalna tendencja do umieszczania swojej twarzy w najróżniejszych kontekstach nie wynikała z banalnej przyczyny braku lepszego modela, czy też z narcystycznej postawy malarza, która przejawia się w potrzebie utrwalania zachodzących zmian własnej fizjonomii. Malczewski malując siebie, sytuuje się wobec świata i w zależności od kostiumu, który przybiera – buduje różne znaczenia. Czy to w roli błazna, pielgrzyma, rycerza, walczącego pędzlem, a zarazem niewolnika Sztuki pokonanego przez niemoc twórczą, niejednokrotnie ociera się o skandal, bałwochwalczo ukrywając się pod postaciami biblijnych bohaterów – nawet Chrystusa. Ale nie tylko kostium ma tutaj znaczenie, czasem wystarczy rekwizyt. Czerwony goździk w ręce rycerza Sztuki odnosi nas do bogatego świata chrześcijańskiej symboliki. Od wieków dianthus był uznawany za roślinę Boga, zapowiedź męczeństwa i ofiary Chrystusa, którą miał ponieść dla zbawienia ludzkości. Już swoim kształtem kwiat ten przypominał gwóźdź – znak pasji Mesjasza. Z goździkami pokazywano najczęściej Maryję, która na widok męki swojego Syna roniła krwawe łzy. W malarstwie renesansowym czerwony goździk był zwiastunem miłości małżeńskiej lub jej aluzją.

Przedstawiając się z gałązką czerwonych goździków, artysta jawi się tu nie tylko jako romantyczny kapłan, męczennik Sztuki, z zarzuconym na ramieniu wojskowym szynelem – symbolem rosyjskiej okupacji i (fałszywej) tożsamości, ale również jako nieszczęśliwy kochanek. Oddzielony kratą od majaczącej w tle postaci kobiecej o znanych rysach zakazanej miłości Malczewskiego, Marii Balowej, pozostaje na pograniczu powinności powołania zakonnika sztuki a światem erotycznej fantazji. To napięcie doskonale obrazują słowa Adama Heydla: „[Malczewski] nie mogąc poświęcić Polsce życia – poświęca swoją miłość, miłość, która była wyłomem w linii jego życia – życia apostoła” (za: A. Heydel, Jacek Malczewski. Człowiek i artysta, Kraków 1933, s. 232).

oprac. Kinga Sibilska

 

SELF-PORTRAITS

In Polish art, Malczewski is unrivalled when it comes to the number of self-portraits he painted. His obsessive tendency to place his face in various contexts was not due to the banal reason of a lack of a better model, or to the painter’s narcissism, which manifests itself in the need to record the changes taking place in his own physiognomy. When painting himself, Malczewski assumes a relation to the world and, depending on the costume he dons, constructs various meanings. Whether in the role of a jester, a pilgrim, a knight fighting with a brush and, at the same time, a slave of Art overcome by creative impotence, he often verges on scandal, idolatrously hiding under the guises of biblical heroes, Christ included. But it is not just the costume that matters here; sometimes all you need is a prop. The red carnation in the hand of the knight of Art invokes the wealth of Christian symbolism. For centuries, the dianthus has been regarded as the plant of God, a foreshadowing of the martyrdom and sacrifice Christ was to make for the salvation of mankind. Its very shape is important; the flower resembled a nail, a sign of the Messiah’s passion. Mary was most often shown with carnations, shedding bloody tears at the sight of her Son’s passion. In Renaissance painting, the red carnation was a prefiguration of conjugal love or an allusion to it.

Depicting himself with a stalk of red carnations, the artist appears here not only as a romantic priest, a martyr to Art, with a military cloak draped over his shoulder, symbolic of Russian occupation and (false) identity, but also as an unhappy lover. Separated by a grille from the female figure in the background having the familiar features of Malczewski’s forbidden love, Maria Balowa, he remains on the borderline between the duty of the vocation of a monk of art and the world of erotic fantasy. The tension is fittingly described by Adam Heydel: “Not being able to lay down his life for Poland, [Malczewski] dedicated to Poland his love, the love that was a dent in the line of his life, the life of an apostle”[1].

[1] A. Heydel, Jacek Malczewski. Człowiek i artysta, Kraków 1933, p. 232.

Ed. Kinga Sibilska

 

АВТОПОРТРЕТИ

«Автопортрет із музою», 1905

У польському мистецтві Мальчевський не має конкурентів за кількістю написаних автопортретів. Та його маніакальна схильність поміщати своє обличчя в найрізноманітніші контексти була зумовлена не банальною відсутністю кращої моделі й не нарцистичною установкою художника, що проявлялася в потребі фіксувати постійні зміни власної фізіономії.

Пишучи самого себе, Мальчевський ніби позиціонує себе в стосунку до світу і, залежно від костюма, у який вбирається, вибудовує різні значення. Чи в ролі блазня, чи пілігрима, чи лицаря, що бореться з пензлем, і водночас раба, переможеного творчим безсиллям Мистецтва, він часто межує зі скандалом, ідолопоклонницько маскуючись під біблійних героїв, навіть самого Христа. Але не лише костюм тут має значення, часом, вистачає реквізиту. Червона гвоздика в руці рицаря мистецтва відсилає нас до багатого світу християнської символіки. Од віку dianthus був знаний як рослина Бога, символ мученицької смерті та жертви Христа, яку він мав принести заради спасіння людства. Адже формою своєю ця квітка нагадує цвях — знак страстей Месії. З гвоздиками найчастіше зображували Марію, яка плакала кривавими сльозами, коли бачила муки свого Сина. За доби Ренесансу червона гвоздика була передвісником шлюбної любові, або ж алюзією на неї.

Представляючи себе з букетиком червоних гвоздик, митець постає тут не лише як романтичний священник, мученик мистецтва з накинутою на плече військовою шинеллю – символом російської окупації і [фальшивої] ідентичності, – але і як нещасний закоханий. Відділений гратами від жіночої постаті, що проступає на тлі, й дуже нагадує своїми рисами заборонене кохання Мальчевського Марію Балову, він залишається на межі свого покликання-обов’язку бути «монахом мистецтва» і світу еротичної фантазії. Цю напругу чудово ілюструють слова Адама Гейделя: «[Мальчевський] не змігши присвятити Польщі свого життя — присвячує їй своє кохання, кохання, яке було розломом його життя — життя апостола» (за: A. Heydel, Jacek Malczewski. Człowiek i artysta, Kraków 1933, с. 232).

Опрацювала: Кінга Сібільська