Opis:
Julian Fałat (1853-1929) pochodził z chłopskiej rodziny, przez co musiał łączyć naukę z pracą zarobkową. Początkowo uczył się w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, następnie w Akademii Monachijskiej. Został cenionym akwarelistą, ponieważ początkowo wybierał ten rodzaj malarstwa jako dużo tańszy niż olejny. W 1888 roku dostał długoletni angaż jako malarz polowań na dworze cesarza niemieckiego Wilhelma II. W 1895 roku został rektorem krakowskiej SSP, która pod jego rządami przeszła gruntowną przemianę.
Opis obrazu:
Nie miał prostego startu, ale wszystko co osiągnął, zawdzięczał uporowi i ciężkiej pracy. Pochodził z chłopskiej rodziny, która nie mogła wesprzeć go finansowo w czasie studiów. Kiedy jego koledzy studenci spędzali czas w kawiarniach, on przymierał głodem, wolny czas poświęcając na prace zarobkowe. Kiedy po studiach wielu artystów wyjeżdżało w podróż po Europie czy kontynuowało naukę w Paryżu, Fałat zatrudnił się w biurze architektonicznym. Cały czas rysował i malował akwarelą, ponieważ była dużo tańsza. Po kilku latach udało mu się rozpocząć studia w monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie utrzymywał się ze sprzedaży swoich prac. Zaczął być rozpoznawalny jako akwarelista. Na jego malarstwo silny wpływ miało malarstwo akademickie z ciemną gamą barwną popularne w Monachium, a farbami wodnymi imitował efekt jaki uzyskiwano dzięki farbom olejnym.
Przełomem życiowym było zaproszenie go przez przyjaciela w podróż dookoła świata. Odbyli ją na statku, z którego Fałat często malował linie brzegowe kolejnych lądów. Sztuka japońska wywarła na nim duże wrażenie, tak jak na wielu artystach tego czasu. Pod jej wpływem jego paleta rozjaśniła się, zaczął malować lżej, pozostawiając niezamalowane partie. Zaczął także szukać balansu pomiędzy prawdą o naturze a jej syntezą, uogólnieniem, które funkcjonowało w sztuce japońskiej. Wiele lat później osiągnął to porozumienie, które możemy obserwować w obrazie „Śnieg”.
Fałat kojarzony jest przede wszystkim ze scenami myśliwskimi, przeważnie ze śnieżnym krajobrazem w tle. Stało się to za sprawą pierwszego zlecenia na dokumentację malarską polowania Antoniego Radziwiłła z cesarzem Wilhelmem II. Od tego czasu wielokrotnie wracał do tematu polowań. Cesarz zatrudnił go jako malarza polowań na dworze berlińskim, gdzie spędził dziesięć lat. Tak bardzo kojarzył się z tym tematem, że Henryk Sienkiewicz na polowaniu miał ponoć powiedzieć: To zadziwiające! Po prostu prześladuje mnie tu Fałat! Wciąż myśleć muszę o nim i widzę jego obrazy”.
Obraz „Śnieg” w przeciwieństwie do większości obrazów Fałata, jest namalowany farbami olejnymi. Na korzyść tej techniki przemawia trwałość, ponieważ obrazy malowane farbami wodnymi z czasem tracą blask i matowieją. Co ciekawe obraz nie stracił na lekkości osiąganej akwarelami. Zatem, w stosunku do pierwszych lat twórczości, kiedy farbami wodnymi malarz naśladował efekt farb olejnych, tu postępuje dokładnie odwrotnie.
W obrazie można wyczuć silny związek artysty z malowanym pejzażem, który wyrasta z jego chłopskiego pochodzenia i przywiązania do natury. Kiedy w 1895 roku został dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie wprowadził katedrę pejzażu z Janem Stanisławskim, pejzażystą, na czele. Zatrudnił wielu młodych profesorów, którzy zmienili kierunek Szkoły Sztuk Pięknych w stronę bardziej nowoczesną, otwartą na zachodnio-europejskie prądy. Jedną z ważnych zmian było malowanie pejzażu w plenerze.
W obrazie „Śnieg” wyczuwalny jest spokój, który wynika z rozległego, pustego krajobrazu bez sztafażu, z pewnej czystości przyrody pokrytej biało-błękitnym śniegiem. Woda opływająca pierwszoplanową wysepkę płynie leniwym nurtem przez pustkowie. Harmonia obrazu wynika nie tylko ze skromnej kompozycji, ale także z ograniczonej gamy barwnej. Artysta nie kokietuje, nie maluje na śniegu kolejnej sceny z polowania, zagubionego zwierzęcia, a nawet samotnego drzewa, a na niebie nie rozpościerają się ciekawe układy chmur. Pozwala sobie na stworzenie miejsca, które bardziej zaprasza do medytacji i rozmyślań niż rozprasza.
Jedynie ślady na śniegu wychodzące z dolnej krawędzi obrazu świadczą o obecności człowieka w tym krajobrazie i nieśmiało zapraszają, żeby zrobić parę kroków dalej, w głąb pejzażu i siebie.
Tekst: Sylwia Korczak
Literatura:
Galeria Rogalińska Edwarda Raczyńskiego, oprac. M.Gołąb, A.Ławniczakowa, M.P.Michałowski, [katalog wystawy w Muzeum Narodowym w Poznaniu, listopad 1997-marzec 1998], Poznań 1997, poz. kat.108.
J. Malinowski, Julian Fałat, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1985,