Teodor Axentowicz (1859-1938) zyskał sławę portrecisty. Taka tematyka przedstawień idealnie wpasowywała się w działalność zarobkową. Młode damy z wyższych sfer chętnie pozowały wybitnemu, uznanemu na paryskich salonach artyście, który z nie mniejszym zapałem owe zlecenia przyjmował. Z drugiej strony, pozwalało to Axentowiczowi skupić się na tym, co wydawać by się mogło najbardziej go interesowało, na próbach oddania tajemniczości i indywidualności kobiecej natury. „Czysta kobiecość to nie zmysły, to psychika płci […] Dominującym akcentem w niewieścich głowach i główkach jest wyraz. Głowy te są piękne, czasem nawet bardzo piękne, jak bywa wśród kobiet rzeczywistych, ale Axentowicz nie poprzestaje nigdy na pięknej masce. Szuka życia zawartego w wyrazie.”*.
To zamiłowanie do studiów nad płcią piękną, skutkowało także jego zainteresowaniem kobiecą edukacją artystyczną. W 1897 roku Teodor Axentowicz zakłada w Krakowie szkołę malarstwa dla kobiet**. Wśród jej wykładowców pojawiają się między innymi Leon Wyczółkowski czy Jan Stanisławski. Dostrzegał on złożoność kobiecości i drzemiący w niej potencjał twórczy, który zamierzał nie tylko uwieczniać, ale i kształtować.
Opis obrazu:
Mitologia grecka i rzymska wraz z Biblią stanowią podwaliny kultury europejskiej i przeniknęły do ogólnej świadomości społecznej. Z nich też pochodzi wiele odczytywanych przez nas podświadomie symboli. Te z kolei chętnie wykorzystywali artyści w swojej twórczości. Tak jest na przykład z Teodorem Axentowiczem i jego Czarną damą.
Obraz jest prawdopodobnie pierwszą z wielu wersji tego przedstawienia wykonanego przez artystę. Ukazana tu została kobieta ubrana w długą, czarną suknię balową, odsłaniającą ramiona, z głębokim dekoltem i różami wpiętymi w gors. Kobieta siedzi z zamkniętymi oczami i lekko odchylną do tyłu głową. Podpiera się na wyprostowanych rękach, jej dłonie zaciśnięte w pięści spoczywają na kanapie i… na poduszce, układającej się na kształt muszli. W ten sposób dłoń stanowi jakby perłę w skorupie małża.
Muszla, wiele osób słysząc to słowo, po zamknięciu oczu widzi Narodziny Wenus Botticellego, gdzie na spienionych wodach morza naga kobieta o rozwianych włosach stoi właśnie na wielkiej muszli. To nie przypadek. Muszla od wieków poczytywana była za atrybut greckiej bogini piękna, przykładem tego są m.in. freski zachowane w Pompejach. Ukazano na nich Afrodytę (rzymski odpowiednik Wenus) łowiącą ryby lub unoszącą się na falach w muszli w otoczeniu małych Erosów. Być może wiązało się to właśnie z historią o narodzinach Wenus, która pewnego pięknego poranka, po prostu wyłoniła się z morskiej piany u wybrzeży Cypru.
Muszla w obrazie Axentowicza może być w związku z tym odbierana jako symbol kobiecości. Dopełnienie stanowi przestrzeń. Cała scena rozgrywa się w pomieszczeniu, do którego prowadzą lekko uchylone drzwi, widoczne po lewej stronie, w głębi przedstawienia. To buduar – najbardziej intymna przestrzeń dla kobiety, gdzie co rano się przebiera. Przedstawienie nabiera więc charakteru subtelnego erotyzmu, poprzez sposób ujęcia postaci, podkreślony przez język symboli.
Tekst: Patrycja Hajder
Literatura:
Por. Galeria Rogalińska Edwarda Raczyńskiego, oprac. M.Gołąb, A.Ławniczakowa, M.P.Michałowski, [katalog wystawy w Muzeum Narodowym w Poznaniu, listopad 1997-marzec 1998], Poznań 1997, poz. kat.11.
J. Parandowski, Mitologia, Londyn 1992, s. 85 – 89.