ZYGMUNT WALISZEWSKI, Serwantka, 1931
Zygmunt Waliszewski (1897–1936)
Serwantka, 1931
olej na tekturze
Obraz przedstawia pospolity w czasach jego powstania mebel służący do przechowywania i eksponowania porcelany i innych bibelotów. Serwantka jest przeszklona, a na tylnej ścianie ma lustro, w którym odbijają się różne przedmioty, a także sam malarz. Osobę artysty częściowo zasłaniają znajdujące się na pierwszym planie naczynia, sylwetka jest też podzielona przez dwie półki, a całość postaci ulega zniekształceniu przez dwie tafle szkła, które stykają się pośrodku płótna. Najlepiej widoczne są ręce trzymające pędzel i paletę, dolną część korpusu i nogi zakrywa niższa półka serwantki. Ręce artysty to ten fragment ciała, który dzięki trzymanym w nich atrybutom malarskiej profesji nadają postaci znaczenie. Ręce dla Waliszewskiego były ważne też z innego powodu: po stracie nóg żył ze świadomością, że i one mogą być zagrożone, a co za tym idzie, malarstwo również. Gdy artysta się o tym dowiedział, wydał dyspozycję:
Jeśli mi amputują lewą rękę, trzeba będzie pomyśleć, jak przytwierdzić paletę do poręczy fotela, a gdybym miał utracić prawą, to trzeba będzie mnie otruć.Podczas pobytu artysty we Francji ujawnia się choroba Burgera. Lekarze muszą amputować Waliszewskiemu obie nogi. Już po powrocie do Polski istniała obawa o utratę rąk, na szczęście lekarze zdołali je uratować. Przed depresją artystę ratuje sztuka. Ostatnie pięć lat życia, kiedy powstaje m.in. Serwantka, to okres ekspansji twórczej, ale i ciągłego zmagania się z chorobą oraz problemami finansowymi. Z opresji często ratują malarza przyjaciele. Jednymi z najbliższych są państwo Cybulscy. To dla nich Waliszewski w 1931 roku maluje obraz Serwantka, będący prawdopodobnie prezentem świątecznym, co może sugerować data: 24 grudnia 1931, namalowana na jednej z półek mebla.
Malarstwo było dla Waliszewskiego sensem życia, wybawieniem, odskocznią od codzienności, trudów związanych z chorobą. Artysta nigdy się nie skarżył, nie chciał mówić o swoim kalectwie. Jednak czasem gdzieś to cierpienie musiało się ujawnić. Zdaje się, że Waliszewski – nie wprost – ale właśnie w Serwantce pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Zestawia swój wizerunek z kruchością porcelany, często niekompletnymi i uszkodzonymi naczyniami. Rozczłonkowuje swoje ciało za pomocą półek i lustra, w końcu nadaje obrazowi – autoportretowi – tytuł Serwantka, co od łacińskiego słowa servus oznacza sługa, ale i niewolnik. Bycie niewolnikiem we własnym ciele musiało być dla Waliszewskiego – człowieka niezwykle żywiołowego, szczególnie uciążliwe, a dla Waliszewskiego artysty – tym bardziej bolesne, gdyż zamykało go w pracowni bez możliwości wyjścia w świat w poszukiwaniu natchnienia i inspiracji. Nie przeszkodziło mu to jednak zostać jednym z najważniejszych polskich artystów dwudziestolecia międzywojennego.
Józef Czapski nazwał kiedyś Waliszewskiego polskim van Goghiem: „ta sama namiętność, obsesja malarstwa, szał pracy, stosunek do barwy gwałtowny i czujny, (…) gorączka pośpiechu i niesłychana wprost płodność malarska”.
Waliszewski urodził się w Petersburgu w 1897 roku, dorastał w Rosji, najpierw na północy, potem w Tyflisie (dzisiejsze Tbilisi – stolica Gruzji). To tam zaczął uprawiać karykaturę, tam też poznał Niko Pirosmanaszwilego – bezdomnego malarza samouka, co okaże się jednym z najważniejszych przeżyć artystycznych. W późniejszej twórczości Waliszewskiego znajdziemy odwołania do jego sztuki „naiwnej” i prymitywizmu.
W czasie I wojny światowej ranny w nogę, artysta podczas rekonwalescencji odwiedza muzea Moskwy, gdzie poznaje malarstwo francuskie – od Moneta do Picassa. Ciągnie go też do awangardy, a sztukę Cezanne’a uważa Waliszewski za kamień milowy nowoczesnego malarstwa. Podziwia dzieła kubistów i futurystów.
Z takim doświadczeniem pod koniec 1920 roku pojawia się w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Tu słyszy od profesora Wojciecha Weissa: „Niczego się już tu Pan nie nauczy, powinien Pan jechać do Paryża”. Również Józef Pankiewicz mówi swoim studentom, że źródłem dobrego malarstwa może być tylko Paryż. Tak rodzi się pomysł grupy przyjaciół na założenie Komitetu Paryskiego i wyjazd do Paryża. Biedni artyści planują pobyt w stolicy Francji na trzy miesiące, zostają prawie siedem lat. Zapatrzeni w Cezanne’a i Bonnarda, wszystko budowali kolorem (stąd nazwa koloryści) – przestrzeń, światło, całą płaszczyznę obrazu. Malowali akty, pejzaże i martwe natury. W tej grupie jest również Zygmunt Waliszewski. On najbardziej w swojej sztuce odwołuje się do wielkich mistrzów, w obrazach nie unika anegdoty.
tekst: Katarzyna Grabowska
Zygmunt Waliszewski (1897–1936)
Glass Cabinet, 1931
oil on cardboard
The painting depicts a piece of furniture common at the time of its creation, used for storing and displaying china and other trinkets. The glass cabinet has a mirror on the back wall in which various objects and the painter himself are reflected. The figure of the artist is partly obscured by the crockery in the foreground, and it is additionally split by two shelves, and the whole figure is distorted by two panes of glass that meet in the middle of the canvas. The hands holding the paintbrush and palette are the most visible, the lower part of the body and legs being covered by the lower shelf of the cabinet. The artist’s hands are the parts of the body which, through the attributes of the painting profession held in them, give significance to the figure. The hands were also important to Waliszewski for another reason: after losing his legs, he lived with the knowledge that they too could be lost, and thus his painting. When the artist became aware of this, he instructed his dearest and nearest: „If they amputate my left arm, I will have to think of how to fix my palette to the chair armrest, and if I were to lose my right arm, I should be poisoned”.
When in France, Waliszewski came down with Buerger’s disease. Doctors had to amputate both of the artist’s legs. After his return to Poland, he feared he might lose his hands but fortunately doctors managed to save them. His art saved him from depression. The last five years of his life, when e.g. he made Glass Cabinet, was the peak of Waliszewski’s creative powers and also a time of grappling with the disease and financial straits. Fellow painters would often come to the rescue. He was very close to Mr. and Mrs. Cybulski, for whom in 1931 he painted his Glass Cabinet, most probably a Christmas present as implied by the date, 24 December 1931, on a cabinet’s shelf.
For Waliszewski, painting was the meaning of life, salvation, a respite from the mundane and the burdens of his illness. The artist never complained; nor did he talk about his disability. However, this suffering had to surface in some way. It seems that in Glass Cabinet Waliszewski indirectly shows his true face. He confronts his image with the fragility of porcelain, often incomplete and damaged vessels. He dismembers his body with shelves and a mirror, and finally titles the painting, a self-portrait, Glass Cabinet, whose etymology, deriving from the Latin word servus, denotes a servant but also a slave. Being a slave in one’s own body must have been particularly oppressive for Waliszewski, an extremely spirited man, and all the more painful for Waliszewski the artist, as it confined him to his studio with no chance of going out into the world in search of inspiration. Still, this did not prevent him from becoming one of the most acclaimed Polish artists of the interwar period.
Józef Czapski once called Waliszewski the Polish van Gogh: „the same passion, obsession with painting, frenzy of work, a violent and vigilant approach to colour, (…) a fever of haste and an almost unheard-of fertility in painting”.
Waliszewski was born in Petersburg in 1897 and grew up in Russia, first in the north and then in Tiflis (today’s Tbilisi, the capital of Georgia). It was there that he started making caricatures and met Niko Pirosmanashvili, a homeless self-taught painter; the meeting would later prove one of the defining artistic moments. Waliszewski’s later oeuvre contains references to Pirosmanashvili’s „naive” art and primitivism.
Wounded in the leg in the First World War, during his convalescence the artist would visit the museums of Moscow, where he became acquainted with French painting, from Monet to Picasso. He was also drawn to the avant-garde and considered Cezanne’s art to be a milestone of modern painting. He moreover admired the works of the Cubists and Futurists.
With this background, at the end of 1920 he appeared at the Krakow Academy of Fine Arts. Here he heard from Professor Wojciech Weiss: „You won’t learn anything here anymore; you should go to Paris”. Józef Pankiewicz also told his students that only Paris can be a source of good painting. This gave rise to the idea of establishing a group of friends known as the Paris Committee and leaving for Paris. The poor artists planned to stay in the French capital for three months but eventually lived there for almost seven years. Inspired by Cezanne and Bonnard, they built everything, such as space, light, the whole picture plane with colour (hence the name Colourists). They painted nudes, landscapes, and still-lifes. Zygmunt Waliszewski was a member of this group, alluding strongly to the great masters and applying anecdote.
Text: Katarzyna Grabowska
Informacje o dziele w Polskim Języku Migowym?
Ściągnij aplikację Muzea w PJM!