JÓZEF CHEŁMOŃSKI, Orka, 1896
Józef Chełmoński (1849–1914) ENG
Orka, 1896
olej na płótnie, 144,5 × 217
własność Fundacji im. Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu
nr inw. MNP FR 17
Obraz namalowany został w Kuklówce, wiejskim dworze niedaleko Grodziska Mazowieckiego, gdzie artysta osiedlił się w 1889 r. po powrocie z trwającego wiele lat pobytu w Paryżu. Ta biograficzna cezura otwiera ostatni etap twórczości malarza, znaczony powstaniem wielu ważnych obrazów, m.in. Orki namalowanej w 1896 r. na zamówienie mieszkającego nieopodal Adama Krasińskiego. Dzięki wspomnieniom Pii Górskiej, malarki z sąsiedztwa, możemy dokładnie odtworzyć proces powstawania dzieła, które – zgodnie z życzeniem Krasińskiego – miało wyobrażać Pracę. Zatrudnianie modela spośród miejscowych wieśniaków i aranżowanie na polu sceny poprzedziło akt malowania, tak opisany przez Górską: „(…) Najpierw szkic kompozycyjny, potem przeniesienie go na większe płótno, a następnie malowanie wszystkiego, co można, z natury.”
Wiele rysunków poprzedzających obraz zawiera jego zasadnicze elementy przedmiotowe: oracza za parą wołów ukazanego na szerokim, zaoranym polu, nad nim jasne niebo, na horyzoncie wieś z krzyżem. W każdym z rysunków czytelny jest zapis pierwszej myśli o tym, co niezbędne dla wymowy tego obrazu, jego podstawowa idea konkretyzująca się wokół zasadniczych pojęć: symbolizowanej przez krzyż wiary, pracy człowieka i natury. Obraz powstawał według precyzyjnego zamysłu opisania, nie odtworzenia świata, a obserwacja i malowanie ”z natury” przyjęły tylko funkcje służebne. W tym procesie chłop zespolony z ziemią został wpisany w porządek, który unaocznia rysunek górującego nad wsią krzyża. I poprzez krzyż właśnie dochodzimy do najgłębszej intencji artysty – ukazania w scenie rodzajowej przedstawienia na wskroś religijnego. Nie umniejsza to siły sensualnego oddziaływania płótna, co zauważył już Stanisław Wyspiański, podczas pierwszej prezentacji dzieła w krakowskich Sukiennicach w 1897 r. Poeta pisał: „Jest w tym obrazie rzecz, którą zauważyłem pierwszy raz, zgrzyt żelaziwa w pługu, stąpanie ciężkie wolich łap, świerkotanie, ciurkanie skowronka… chłód ranny świeży, który słońce rozwieje, róż silny, róż mocny jutrzany…”.
tekst: Maria Gołąb